środa, 30 września 2009

3.10 Sobota --- ELECTRIC WIRE HUSTLE (Nowa Zelandia) / WARSOUL SESSIONS LIVE! + Maceo Wyro dj set



ELECTRIC WIRE HUSTLE
to future soulowe trio z Wellington, czyli samego
centrum sceny muzycznej Nowej Zelandii. Ich muzyka przełamuje
stylistyczne bariery i wybiega w przyszłość, nie zapominając przy tym
o swoich korzeniach.
Post hip-hopowa baza rytmiczna w duchu JDilli, analogowe brzmienia
syntezatorów, szczypta Fender Rhodes'a i gitary, a wszystko to
okraszone subtelnym soulowym wokalem, klimatem zbliżonym do Fat
Freddy's Drop.

EWH tworzą klawiszowiec i producent Taay Wright, wokalista, gitarzysta
i basista Mara Tk oraz perkusista i przeszkadzajkarz Myele. Dotychczas
współpracowali z takimi artystami jak Steve Spacek, King Britt,
Recloose, Flying Lotus, Phonte, Wajeed, Oddisee, Om'mas Keith, The
Blackseeds i Muhsinah.

Pierwsze dwa single zespołu - "Gimme That Kinda" i "Perception" są
często grane w audycji BBC Radio 1Xtra Benji'ego B.
Lada chwila ukaże się debiutancki album EWH, na którym wśrod gości
pojawią się m.in. Dudley Perkins, Georgia Ann Muldrow i Stacy Epps.
Obecnie zespół pracuje nad remixem utworu Dj Vadima na jego nową płytę.
Przede wszystkim jednak ELECTRIC WIRE HUSTLE znani są z nadzwyczaj
żywiołowych występów na żywo. Supportowali m.in. Alice Russel, Dj'a
Krusha, Kida Koalę i Grooveman Spot'a.
Podczas swojej pierwszej trasy europejskiej (która obejmie m.in.
Londyn, Berlin i Amsterdam) wystąpią również w Warszawie. Koncert
odbędzie się w ramach cyklu WARSOUL SESSIONS LIVE, promującego
twórczość najciekawszych
młodych artystów światowej sceny freestyle'owej.

godz.22:00.
wstęp 20 pln po koncercie 10 pln

2.10 Piątek --- aFrykasy !



Muzyczni szamani Grajek Krawiec i Papa Zura wprowadza Was w organiczną hipnozę.
Czas przestanie istniec a Wasze dusze rozpalą się żywym ogniem brzmień afro.
Wasze ciała przeszyje ultradynamiczna energia funkowego rytmu.
Gościem specjalnym będzie grajacy na congach i perkusjonaliach
sztukmistrz Senhor Efebo.

Szulc Łukasz aka Senhor Efebo
Pasjonat i kolekcjoner muzyki latynoamerykańskiej, DJ i percusjonista.
Od 2003 roku związany z grupą pekusyjną Sambasim,która propaguje
kulturę brazylijską w Polsce i za granicą.Współpracował z takimi
zespołami jak Joao Nascimento e Banda,
Azas,Ritmodelia,Micanga,Sambal.Swoją drogę jako muzyk rozpoczą grając
amatorsko w lubelskiej Chatce Żaka. Nieco Póżniej w 2001 roku
zainteresował się grą na congach a później na brazylijskim Pandeiro,
gdzie pod okiem takich mistrzów jak Dudu Tucci czy Marcos Suzano
szlifuje swą gre po dziś dzień. Jako dj prowadził cykl imprez o nazwie
ABC (afria,brasil,cuba).

godz. 22:00 wstęp 10pln

1.10 Czwartek --- BLOW Up ! ! !


Zapraszamy na nowy cykl czwartkowych imprez - BlowUp !
Dźwiękowy koktajl funk, jazzy grooves, classics.
Miksują Burn Reynolds / Soul Service oraz gościnnie dj I SAY MIKEY
godz. 21:00 wstęp Free !

Dodatkowo podczas imprezy będą zbierane fundusze na ochronę najrzadszego ptaka kontynentalnej Europy - wodniczki. Akcja organizowana przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków.

30.09 sroda Sklep z Miesem

\
RAP RAPOW
siódma środa z rapem

black hoodie rap, we go hard!
środowy jogging od Central Park West and Columbus po Madison and Park Avenue
prosto spod lady, NOWOJORSKI rap.

jest jesień, chodź się wtopić w miekki fotel.

na gramofonach:
FRANEK a.k.a. DR BUCHER
TARAS
SZYMEK

Filip
"...wezmę płyty to przypomnę jeszcze kto jest w Nowym Jorku numerem 1, kto swego czasu nawijał na żywo z barbecue, kto ma miłość, a kto ma dość...."

Szymon
"...Jeru mianuje się prezydentem.
Cool J którego kochają dziewczęta pośpiewa o swoim ghettoblasterze.
Necro zapyta, kto jest Twoim tatuśkiem.
Immortal zrobi zamach stanu.
Ace powspomina starą dobrą miłość..."

poniedziałek, 28 września 2009

New Fracture Quartet Tima Daisy'ego we wtorek 29.09 w Powiekszeniu



Tim Daisy: drums, composer
Nate Wooley: trumpet
Jake Vinsel: electric & acoustic bass
Dave Miller: electric guitar

start o 20
bilety 20 zł


New Fracture Quartet to zespół grający muzykę paradoksów. Muzyka New Fracture Quartet jest demokratyczna i otwarta. Asymiluję dźwięki wielkiej aglomeracji z wewnętrznym imperatywem ciszy i refleksji, właściwej każdej myślącej istocie. Przeszywające na wskroś sprzężenia gitary elektrycznej Dave Millera, eteryczna trąbka i pulsująca sekcja to cząstki elementarne fabularnego scenariusza autorstwa tego ostatniego, trzymającego w napięciu przez ponad 50 minut. Fenomen kompozycji Tima Daisy ma tu dwa wymiary: po pierwsze zaskakująca sonorystyka, rozpięta między ekstremami noise rocka i letargiem cool jazzu, po drugie całkowity brak dźwięków niepotrzebnych (nie chodzi tu o jakikolwiek minimalizm, bo spektrum dźwięków budujących fabułę kompozycji jest raczej maksymalistyczne, ale o dyscyplinę i konsekwencję w budowaniu ram kompozycyjnych). Brutalna energia i dosłowność rocka nie odbierają tu praw do koegzystencji filigranowej kameralistyce. Raczej doskonale ją uzupełniają. To konsekwentnie realizowana nowa estetyka, której integralną częścią jest improwizacja i percepcja otoczenia. Muzycy są znani choćby z formacji Kena Vandermarka i ich muzyczna reputacja nie podlega dyskusji. Brawurowe dialogi obojga artystów emanują siłą i pełną skupienia wrażliwością. Rozpiętość dźwiękowego terytorium trąbki wydaje się nie mieć granic - w jej grze można doszukać się zarówno bopowej wirtuozerii Clifforda Browna jak i psychodelicznych pomruków Billa Dixona. Być może indywidualne lekcje ze Stevem Lacy wykształciły w absolwentce Boston's New England Conservatory ekstremalną wrażliwość na detal i potrzebę organicznej asymilacji instrumentu.
Muzyka improwizowana rozwija się dwutorowo. Jeden kierunek prowadzi do odkrywania własnej estetyki poprzez poznawanie możliwości instrumentu. Drugi jest wynikiem twórczej interakcji w środowisku, które jest w stanie inspirować i pobudzać do działania (choćby artystycznego). Chicago jest z tej perspektywy miastem unikalnym, o czym przekonują kolejne projekty firmowane nazwiskami tamtejszych muzyków.
[Olaf Piotrowski]

Tim Daisy o New Fracture Quartet
:
The New Fracture Quartet jest formacją powstałą na początku 2007 roku. Chciałem założyć zespół, który eksplorował by nowe kompozycje, nad którymi wówczas pracowałem. Skontaktowałem się więc z Natem McBridem, Davem Millerem i Jaimie Branchem, których grę uwielbiam i którzy ku mej ogromnej radości uznali moją propozycję grania razem za świetną.
Muzyka The New Fracture Quartet odzwierciedla moje obecne rozumienie współczesnej formacji, jako grupy integrującej kompozycję i improwizację.
Kompozycje na tej płycie łączą wpływy wielu stylów muzycznych, które wciąż kształcą moją osobowość muzyczną jako kompozytora i perkusjonisty.
Niektóre z nich nawiązują do surowej, potężnej energii undergroundowego rocka, jakiego słucham od lat (Minor Threat, The Jesus Lizard, Naked Raygun), inne do muzyki afrykańskiej, w szczególności angolskiej muzyki folkowej z lat 50’ i 60’ (Ngola Ritmos, Dimba Diangola, Minguito) oraz malijskiej muzyki gitarowej Ali Farka Toure i Boubacara Traore. By w pełni oddać obraz moich korzeni muzycznych słyszalnych na tej płycie należy oczywiście do wyżej wymienionych dodać liczne nazwiska improwizujących muzyków ze Stanów Zjednoczonych i Europy, którzy mieli ogromny wpływ na mój muzyczny temperament (takich jak Don Cherry, Cecil Taylor, Ornette Coleman, Milford Graves, Hans Bennink czy Peter Brötzmann, by wymienić choć paru).
- Tim Daisy, Chicago, Marzec 2008 [liner notes do płyty New Fracture Quartet]

Timothy Daisy urodził się 15 lipca 1976 w Waukegan w stanie Illinois. Tim jest jedną z podpór chicagowskiej sceny jazzowej (tzw. młodego Chicago) od roku jego przybycia do Chicago (1997). Jednym z pierwszych muzyków, z którym Tim wtedy nawiązał kontakt był Dave Rempis - ich współpraca trwa po dziś dzień. W 1998 roku powstał ich pierwszy wspólny projekt - trio Triage (pierwotnie grał w nim na basie Gordon Lewis, w 2000 roku zastąpił go Jason Ajemian). Oprócz tego wraz z Davem Tim Daisy realizuje równolegle kilka różnych projektów – Tim Daisy / Dave Rempis Duo, Rempis Percussion Quartet (wraz z Antonem Hatwichem i Frankiem Rosaly) czy The Engines ( wraz z Jebem Bishopem i Natem McBridem). W roku 2001 Tim Daisy dołączył do kwintetu Ken Vandermarka – The Vandermark 5 (zastąpił tu Tima Mulvennę). Owocem tego spotkania jest pięć studyjnych albumów i dwa koncertowe boksy oraz współpraca wraz z Kenem Vandermarkiem w kilku innych grupach – Bridge 61 (wraz z Natem McBridem i Jasonem Steinem) oraz Frame Quartet (wraz z Fredem Lonberg-Holmem oraz Natem McBridem). Owocem trasy po Polsce Dragons 1976 w luty 2008 roku jest współpraca Tima Daisy z polskimi muzykami – triem The Light, a także duetowy projekt z klarnecistą Wacławem Zimplem. Tim prowadzi także własne zespoły, których repertuar bazuje na jego kompozycjach – są to Festival Quartet (z Keefem Jacksonem, Joshem Bermanem oraz Antonem Hatwichem), Sky and Light (z klarnecistą basowym Jasonem Steinem i Antonem Hatwichem) i New Fracture Quartet (z Jamie'm Branchem, Dave'm Miller'em i Nate'm McBride'm)
www.timdaisy.com


Fragmenty recenzji płyty „New Fracturen Quartet”:
Tim Daisy, wśród wielu źródeł inspiracji, wymienia również Ornette'a Colemana. Gdybym jednak miał najkrócej scharakteryzować muzykę jego chicagowskiego kwartetu, porównałbym był ją do fusion, a zwłaszcza do tej wersji jazzrockowej stylistyki, którą można usłyszeć na wczesnych koncertach elektrycznego Davisa. I raz jeszcze: nie chodzi o powtórzenie (trębaczka Jaimie Branch bynajmniej nie dąży do naśladowania wspomnianego personalnego arcywzoru), lecz o odnawiające podjęcie tamtego inspirującego doświadczenia. Warto zresztą, dla porządku historycznego, zwrócić uwagę, że występy zelektryfikowanych zespołów Davisa nie były jedynie następstwem albumu Bitches Brew: podobne uwolnienie dźwiękowej energii osiągnął drugi kwintet wielkiego trębacza na rejestracjach z Plugged Nickel. Jak również podobne rozluźnienie muzycznych struktur. Co tym ciekawsze, że Davis raczej pogardzał free.
Muzyka kwartetu Tima Daisy jest więc pełna energii; przy równorzędnym traktowaniu partnerów i ich instrumentów słychać jednak istotną rolę perkusji lidera. Gęste, ekspresyjne przestrzenie są czymś w rodzaju nieustannej kulminacji, różnicowanej za pomocą zmian aranżacyjnych. W Falling Rocks trąbka dołącza do nakręcającego dźwięk tria, kontrastuje zmianą artykulacji, potem pozostawia trio na kolejną mocną fazę. Po przerwie znów wchodzi Jaimie Branch, dość spokojnie, przyspiesza, ale nawet jej zwiększanie tempa staje się celowym składnikiem retardującym. Streetband rozpoczyna się taneczną i trochę po afrykańsku brzmiącą perkusją; w 1,000 Lights wejście gitary jest z kolei parafrazą akordów z ballady rockowej.
autor; Adam Poprawa

"...Jeśli istnieje coś takiego jak nowy jazz, mamy z nim do czynienia na tej płycie. Tim Daisy (obwołany perkusistą przyszłości przez "Down Beat"), Jaimie Branch (trębaczka, która studiowała ze Steve'em Lacym) oraz basista Nate McBride to ludzie, którzy jazzową tradycję mają w małym palcu. Nie przeszkadza im to jednak zderzać swingu z elektronicznym rockiem. Oto kolejna odważna i różnorodna wypowiedź artystów rodem z Chicago..."
[Tymon Tymański]

niedziela, 27 września 2009

To już dziś! Woody Alien i Shame on You. Punkt 20!!



WOODY ALIEN to duet: bas, perkusja i wokal. Założony przez Marcina Piekoszewskiego w 1999 roku w Stargardzie Szczecińskim. Zadebiutował albumem „Piss And Shit And A Diamond Of Perception”, wydanym przez Every Color (2005). Następnie w 2008 powstała płyta „Pee And Poo In My Favorite Loo”(Gusstaff Rec.), nagrana już z nowym perkusistą Danielem Szwedem. Po paru dłuższych trasach koncertowych Woody Alien postanowił nagrać kolejny album „Microgod”, który będzie wydany również nakładem Gusstaff Records oraz Woody Alien.

Nowy album Woody Alien „Microgod” przynosi bardziej przebojowy i piosenkowy materiał, jeśli w ogóle w przypadku tego zespołu można tak powiedzieć. Płyta został nagrana w Perlazza Studio w Opalenicy pod Poznaniem. Inżynierem był Przemysław Wejmann, który okazał się być odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu z odpowiednimi narzędziami potrzebnymi do zrealizowania „Microgod”. Współpraca była owocna, czego wynikiem jest ta oto płyta. Wejmannowi i Woodiemu udało się ujarzmić brudne i zarazem bardzo sprężyste brzmienie zespołu, a następnie przełożyć je na cyfrowy zapis. Masteringiem płyty, tak jak w przypadku poprzedniej, zajął się Herki Production, który jeszcze bardziej uwydatnił surowe, minimalistyczne, ale zarazem noise’owe, miejscami powyginane bluesowo-jazzowe brzmienie Woody Alien’a.

Potężna perkusja oraz warkoczący bas są jak bracia bliźniacy…jeden drugiego nie opuszcza na krok, są jak rozpędzony słoń biegnący na oślep i 8 metrowy pyton, którego syczenie przeradza się we wrzask, nad wszystkim czuwa wokal, który z jednej strony jest komentatorem tego bliźniaczego duetu, zaś z drugiej robi sobie wycieczki na tematy dręczących autora osobistych kwestii. Jednym słowem „Microgod” to konkret, który wydaje się być kolejnym, nieuniknionym krokiem w odniesieniu do poprzedniej płyty „Pee And Poo In My Favorite Loo”.

start o 20
bilety 15 zl